Etap konny (cz. V): Dzieci prowadzone za rękę

   DZIECI PROWADZONE ZA RĘKĘ

   (część V opowieści o etapie konnym przez Namibię, części poprzednie znajdziecie tutaj: I, II, III i IV)

  Rowerzysta w podobnej sytuacji potraktowałby maszynę śrubokrętem. Wymieniłby, co trzeba, przesmarował, wytarł ręce, wsiadł i pojechał. Koniarz nie ma tak lekko. Gdy na farmie Galton nabraliśmy pewności, że prawa tylna noga Future jest słabsza, mięsień nadwyrężony i klacz podczas wysiłku odczuwa ból zdecydowaliśmy się kontynuować kawalkadę bez jej udziału. Z ciężkim sercem rozstawaliśmy się z wdzięczną Future, ale wiedzieliśmy, że każdy krok, każdy kamień na drodze, każda nierówność przysparzałaby jej bólu.
   Manoko, choć silna, masywna i zawsze do tej pory pewna siebie, nie szła tak chętnie, jak pierwszego dnia. Pokonane kilometry i tęsknota za Future robiły swoje. Na szczęście kolejne etapy miały być krótsze, a my zmieniając się w siodle, czy maszerując przy Manoko, na wszelkie możliwe sposoby podtrzymywaliśmy ją na duchu.
   W sobotę do drużyny jeźdźców dołączyła Rensche, córka Surete i Gerrita, a zachęcona widokiem córki w siodle także sama Surete. Dziewczęta w pięknym, acz zróżnicowanym (co widać na załączonym obrazku) stylu dokończyły odcinek do Klein Keitzaub. Tak oto wpisaliśmy rodzinę Wahl w poczet uczestników etapu konnego przez Namibię i choć w ten symboliczny sposób odwdzięczyliśmy się za całą okazaną nam pomoc.

   

   To właśnie wtedy, gdy Rensche kłusowała radośnie w kierunku mety nastąpiło nieoczekiwane spotkanie dwóch światów, zza horyzontu wyłoniła się dwójka cyklistów. „Sztafeta Afryka Nowaka!”, zakrzyknie pewnie ktoś na widok fotografii. Nic podobnego. To Hannah Welstead i Reza Noori, dwoje młodych lekarzy z Wielkiej Brytanii w drodze z Londynu do Kapsztadu. Podróżują rowerami od dziesięciu miesięcy starając się wesprzeć w ten sposób ośrodki ochrony zdrowia w Afryce. Wzięli do ręki widokówki i foldery, przyjrzeli się z szacunkiem brodatej postaci na fotografii. Nigdy nie słyszeli o Kazimierzu Nowaku, a przejechali rowerami już całą niemal Afrykę…

   

   

   – To wy jedziecie konno śladem tego podróżnika z Polski? – zagadnęła sprzedawczyni w sklepie.
   Zdarzało się na drodze do Gobabis, że nie musieliśmy nawet wspominać o Kazimierzu Nowaku, nasza sława nas wyprzedzała. I cały czas czuliśmy się niczym dzieci prowadzone za rękę. Właściciele farm, na których mieliśmy zaplanowane postoje, uprzedzeni przez Davida van Vuurena, oczekiwali nas, choć nie zawsze okazywali się tak wylewni i serdeczni, jak przyjaciele z Galton czy Neu Loore.

   Czasem pod nieobecność właścicieli zjawiał się czarnoskóry pracownik gospodarstwa i niczym parobek na średniowiecznym folwarku zajmował się zwierzętami. Czarni Namibijczycy żyją przy każdym gospodarstwie, niemal niewidoczni, gdzieś obok, po cichu zajmują się robotą, myciem, grabieniem. Wzajemny stosunek białych bogatych pracodawców i czarnych ubogich pracowników bywa czasem partnerski (wszak czarna mamka wychowywała białego brzdąca, nie tak dawno biegał w gatkach z czarnoskórymi rówieśnikami po podwórku), czasem paternistyczny (trzeba nauczyć ich czytać, są tacy niewykształceni), zawsze symbiotyczny.

    Na odcinku do Nabazaub Manoko nabawiła się drobnych, ale bolesnych obtarć grzbietu. Decyzja mogła być tylko jedna: jazda, czy nawet marsz do Gobabis, gdzie planowaliśmy zakończyć etap konny, w tej sytuacji nie miał sensu. Postanowiliśmy w tym miejscu zakończyć jazdę konną.

   4 lipca w południe pożegnaliśmy się z dzielnym konikiem i ruszyliśmy do szkoły w Gunichas przeprowadzić lekcję polskiego, a potem do grot Arnhem fotografować nietoperze, a później do rozgłośni radia Chanel 7 w Windhoek nadać audycję o Kazimierzu Nowaku, a następnie na poszukiwanie farmy Okosongomingo i człowieka o nazwisku Schneider gdzieś u stóp płaskowyżu Waterberg…

   (c. d. n. )

   Łukasz Wierzbicki

   PS. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o naszej wyprawie i jej uczestnikach, a także wszystkich tych, którzy nas wsparli, zapraszam na podstronę poświęconą etapowi konnemu przez Namibię. O przygodach i wrażeniach Jonasza Wierzbickiego, młodego lidera etapu, przeczytacie więcej na www.isladelsol.pl.

Comments are closed.

Design: ITidea
Hosting: Seetech - Wdrożenia Microsoft Dynamics NAV