Etap konny (cz. VI): Czaszki podziurawione kulami

   CZASZKI PODZIURAWIONE KULAMI

   (część VI opowieści o etapie konnym przez Namibię, części poprzednie znajdziecie tutaj: I, II, III, IV i V)

   – Tak, to ponad wszelką wątpliwość pismo mojego ojca – odzywa się wreszcie Heinrich Schneider, właściciel farmy Okosongomingo, wpatrzony wciąż w kartkę z podróżnego notesu Kazimierza Nowaka. – Niebywałe…
   Sam nie pamięta wizyty polskiego podróżnika. 21 września 1934 roku miał niespełna trzy lata, bawił się w ogrodzie pod okiem niani, gdy Kazimierz Nowak w stajni przymierzał podkowy swoim rumakom, spał smacznie w łóżeczku, gdy gość z dalekiej Polski toczył z jego ojcem, Reinhartem Schneiderem, długie dysputy na temat kolonizacji afrykańskich pustkowi. Otwiera album ze zdjęciami, pokazuje jak wyglądał budynek, w którym nocował Nowak, prezentuje z dumą ponad stuletnią historię swojej farmy, fotografie ojca i reszty rodziny.

        

   – To w sumie przypadek, że tata został farmerem – tłumaczy. – Musiał odsłużyć swoje w armii, a że nie w smak mu była wojaczka, a w koloniach służba trwała krócej, zaciągnął się do Schutztruppe i przypłynął do Afryki. W 1907 roku.
   Gospodarz akcentuje wyraźnie datę przybycia do kolonii, jakby chciał, uprzedzając wszelkie pytania, zaznaczyć, że tata nie brał udziału w wojnie przeciwko Herero. A może tylko tak mi się wydaje? Na pewno ma rację co do swojego ojca i całej reszty, ale ja jakoś nie mogę odegnać natłoku mrocznych myśli. Wszystkiemu winien pejzaż. Z tarasu domu Schneiderów rozciąga się fantastyczny widok na skąpany w świetle zmierzchu płaskowyż Waterberg, miejsce cudnej urody, ale też arenę niegdysiejszych dramatycznych zdarzeń. To tutaj w sierpniu 1904 roku niemieckie oddziały, sprowadzone w tym celu specjalnie z Europy, otoczyły Samuela Maharero i kilkadziesiąt tysięcy jego ludzi, mężczyzn, kobiet i dzieci. Koszmarna bitwa pod Waterbergiem dała początek długiemu pasmu cierpień ludu Herero.
   Dziś w stóp płaskowyżu znaleźć można niewielki cmentarz, na którym spoczywają żołnierze niemieccy. A gdzie spoczywają Herero?, spyta ktoś. Herero spoczywają wszędzie. Raport Narodów Zjednoczonych szacuje, że w przeciągu trzech lat, czyli do roku 1907, w którym to z pokładu statku przybyłego z Europy zszedł na ląd Reinhart Heinrich Adalbert Schneider, przodek mojego rozmówcy, władze kolonii zdołały unicestwić w taki czy inny sposób 65.000 z liczącego około 80.000 głów plemienia.

   Długo tego dnia, ale i wcześniej, maszerując ulicą Bismarcka, skręcając w ulicę Hendrika Witbooi, przywódcy plemienia Nama, rozmyślałem o okrutnych rozkazach generała von Trotha i medycznych eksperymentach doktora Fischera. Chodząc po supermarkecie w Swakopmund zastanawiałem się, czy przypadkiem nie w tym właśnie miejscu ulokowany był przed stu laty obóz koncentracyjny. I wspominając słowa Kazimierza Nowaka…

    Nazajutrz otoczyła mnie znów pustynia, obok szkieletów zwierząt widać było i ludzkie, czaszki podziurawione kulami, od czasu do czasu bieliły się tablice marmurowe. Wyryty napis mówił, że ten i ten, kawalerzysta, padł na polu chwały dnia tego i tego 1906 roku. Nazwiska niemieckie, nierzadko i polskie, ofiary wojny kolonialnej przeciw Hotentotom, od początku, jakby przeczuwając swój los uprzedzonych wobec białych.

    …rozmyślałem nad Polakami, których wcielono do armii pruskiej i posłano do Afryki na wojnę z „dzikusami”. Ilu ich było?

   I dumałem o tym wszystkim jeszcze na pokładzie airbusa linii Air Namibia, gdy pożegnawszy malowniczą krainę wracaliśmy do domu. Dystyngowany  steward, może potomek Hendrika Witbooi, roznosił posiłki. Po drugiej stronie samolotu krzątała się nieustannie uśmiechnięta stewardesa, może jej dziadkowie ginęli pod Waterbergiem? Para Niemców w drodze do Frankfurtu wznosiła toast za szczęśliwy lot. Wyglądali na szczęśliwych, spełnionych, może to była podróż ich marzeń, a może rocznica ślubu?
   Zrozumiałem, że nikt wokół nie zaprząta sobie głowy odległą i trudną do pojęcia historią. Ja też na chwilę przestałem.

   Łukasz Wierzbicki

 

 

   PS1. Za pomoc w odnalezieniu farmy Okosongomingo dziękuję Kubie i Filipowi z etapu Namibia II.

   PS2. Jeżeli kogoś interesuje historia Namibii, polecam fascynującą książkę The Kaiser’s Holocaust Davida Olusogi i Caspera W. Erichsena, a także dokumentalny film BBC Namibia Genocide, który można obejrzeć w internecie.

   PS3. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o naszej wyprawie i jej uczestnikach, a także wszystkich tych, którzy nas wsparli, zapraszam na podstronę poświęconą etapowi konnemu przez Namibię. O przygodach i wrażeniach Jonasza Wierzbickiego, młodego lidera etapu, przeczytacie więcej na www.isladelsol.pl.

Comments are closed.

Design: ITidea
Hosting: Seetech - Wdrożenia Microsoft Dynamics NAV