Niebylecki rajd rowerowy z Afryką Nowaka

Jedziemy już drugą godzinę. Niektórzy jadą, niektórzy pchają swe rowery. Niby to „zaledwie” trzydziestokilometrowy rajd, ale łatwo nie jest. Każdemu trudno z innych powodów. Jedni jadą na pożyczonych rowerach, hamulce nie te, przerzutki też, tylko siodełko dało się czasem dobrze wyregulować. Inni jadą, bo trzeba, jeszcze inni, bo wiedzą, że muszą wziąć w tym wydarzeniu udział. Co z tego, że dysponują tylko smukłymi kolarzówkami, całkowicie nie przystosowanymi do jazdy po kamieniach, szutrze i bezdrożach?! Większość jedzie, bo usłyszeli, że można pojechać! Na podjazdach brakuje przełożenia, na zjazdach hamulców. Prowadzimy rowery wytrwale, i pod górę, i z góry. Niemal trzydziestka rowerzystów skrzyknięta przez nauczyciela i kilku uczestników sztafety Afryka Nowaka: zbiórka o 9:00 pod kościołem w Niebylcu. „Ale wiesz Norbert, może nikt nie przyjechać!”– mówił do mnie Grzesiek Smela, nauczyciel W-Fu w dwóch gminnych szkołach –  przyjechali! Ksiądz, kilku nauczycieli, emerytowanych też, dwudziestka z okładem dzieciaków z miejscowych szkół, no i my – Aga Kopińska, Tomek Emerla i Norbert Skrzyński – uczestnicy sztafety Afryki Nowaka. Na którymś ciężkim podjeździe zatrzymuje nas pan z lasu wychodzący i pyta czy byliśmy w Ogrodzieńcu? Oczywiście, że byliśmy: trzy lata temu, i dwa lata wstecz też, i w zeszłym roku i nawet w te wakacje byliśmy! „Pan z lasu” się uśmiecha i tłumaczył, że już widział takie żółte sakwy z profilem brodacza wrysowanym w kontur Afryki, i takie koszulki też już widział – w okolicach Ogrodzieńca, gdzie na urlop na działkę jeździ od lat… Takie, nie byle jakie spotkanie mieliśmy w niebyleckim lesie!

Rajd rowerowy „ciągle pod górkę” był częścią uroczystości wręczenia krzyża misyjnego br. Benedyktowi Pączce, który wraz z misjonarzami z RŚA wspierał i pomagał jak tylko mógł organizację sztafety Afryka Nowaka – nie mogliśmy nie odpowiedzieć na jego zaproszenie!

Przed drugim podjazdem krzyczymy, zamykając grupę: zmieniać przerzutki!! zmieniać, bo nie podjedziecie! Kilkoro dało radę, kolejny podjazd zaliczony na siodełku, lub na pedałach, ale nie pchając! Najlepsza była Karolina, o niej jeszcze kiedyś usłyszymy, ma siłę i zacięcie dziewczyna! Dziecko jeszcze, ale jak ona napierała gdy Aga krzyczała: „dasz radę Karolcia, patrz przed siebie i nie stawaj! To już tylko kilka metrów i będzie po płaskim! Jedziesz, jedziesz, jedziesz!!!”. Wielu chłopaków nie udawało nam się tak motywować – stawali, pękali, marudzili, pod nosem mówili: „już mi się nie chce”…

Grzegorz Smela wytyczył zaskakująco ciężką trasę – z Niebylca za górę, do Blizianki (gdzie przy miejscowym kościele znajduje się zabytkowy drewniany kościółek, a poniżej niego jedyne w promieniu kilkudziesięciu kilometrów boisko do siatkówki plażowej!), dalej znaleźliśmy się w miejscu widokowym (180 metrów wyżej niż miejsce startu) skąd czasem widać Tatry. Najwyższy punkt wycieczki (510 m) osiągnęliśmy po ponad 2,5 h od startu – tempo było rzeczywiście spacerowe, ale i ani droga, ani sprzęt nas nie rozpieszczały. To ktoś złapał gumę, to się nie było jak rozpędzić na szutrowej ścieżce, to ktoś został z tyłu, bo przerzutki się „nie chciały” zmienić.

Na Patrii, najwyższym wzniesieniu pasma Wilcze, tuż przy Rezerwacie Wilcze, pochowany chciał być Julian Przyboś, z resztą niedaleko wzgórza mieszkał, w Gwoźnicy Górnej. Jego grób znajduje się na miejscowym cmentarzu. Co ciekawe, od chłopaka z Gwoźnicy dowiedzieliśmy się, że na cmentarzu pochowany jest jeszcze ktoś inny z ciekawą historią – na pomniku jego grobu widnieje napis: Przestałem żyć w roku 1883, umarłem w roku 1885. „Pan, co dwa razy umarł„.

Na Patrii zrobiliśmy dłuższy postój – każdy z uczestników dostał pamiątkową szprychówkę, a od wójta gminy Niebylec (który ubezpieczał nas z samochodu przez niemal całą trasę) po kolejnym jabłku i napoju gazowanym! Czekały nas jeszcze dwa 150-metrowe podjazdy oraz kilka nieco mniejszych plus ciężka droga szutrowo-kamienista, przez lasy i pola – wtedy jednak wiedział o tym jedynie nasz przewodnik, Grzegorz Smela! Dobrze, że na mecie w Niebylcu czekał obfity obiad – te sześć godzin rowerowania były naprawdę wyczerpujące! I tylko czasu zabrakło by porządnie zwiedzić Muzeum Społeczne Gminy Niebylec w gimnazjum w Konieczkowej…

byłyDzieciaki były porządnie styrane, ale uśmiechy nie schodziły im z twarzy, nieźle się bawiły! Byłoby jeszcze radośniej gdyby ich rowery choćby w podstawowy sposób serwisowano i konserwowano – oczywiście nie wszyscy, którzy przyjechali mieli zniszczone wehikuły, ale jednak większość z uczestników rajdu zupełnie o nie nie dbała. Dlatego przerzutki nie działały jak należy, dlatego hamulce zawodziły w najmniej oczekiwanych momentach i trzeba było hamować stopami, dlatego łańcuch trzeszczał na trybach, a niedokręcone bagażniki telepały się na wybojach.

Chciałoby się więcej takich rajdów z dzieciakami urządzać, głównie po to by im w głowy wkładać, że o rower trzeba dbać, że na noc nie może być rzucony na podwórku na trawę, że do garażu trzeba schować, piwnicy czy szopy, bo inaczej zacznie rdzewieć. Młodzi cykliści muszą mieć świadomość, że używanie roweru nie sprowadza się wyłącznie do jeżdżenia „ile wlezie” – trzeba przynajmniej raz w tygodniu nasmarować łańcuch, obejrzeć linki, przerzutki, podregulować hamulce, dopompować dętki. Chciałoby się też takie wycieczki organizować po to, by uczyć młodych rowerzystów techniki jazdy – bo jak się okazało podczas tych 32 kilometrów, niewielu uczestników wiedziało do czego służą przerzutki, a i o zachowaniu bezpieczeństwa na drodze kilku nigdy jeszcze nie słyszało.

Obiecaliśmy pani dyrektor gimnazjum w Niebylcu, Lucynie Małek-Adamiak, że w przyszłym roku (może na dzień dziecka?) znów do Niebylca przyjedzie kilkoro uczestników sztafety, by tym razem bardziej się skupić na nauce dzieci (ale także ojców i starszych braci!!) jak rowery konserwować, naprawiać i posługiwać się nimi bezpiecznie.

Jeśli jesteście rodzicami, wychowawcami, dyrektorami szkół lub działacie na rzecz lokalnej społeczności i chcielibyście zorganizować spotkanie/rajd rowerowy z uczestnikami sztafety Afryka Nowaka, skontaktujcie się z nami mailowo: stowarzyszenie@afrykanowaka.pl – postaramy się pomóc!

[Norbert Skrzyński]

Więcej zdjęć z Niebylca znajdziecie w sztafetowym profilu Facebook.com

Comments are closed.

Design: ITidea
Hosting: Seetech - Wdrożenia Microsoft Dynamics NAV